Admin w Państwowej Instytucji edu.pl

Przygody Admina, czyli Serwerowca, w Państwowej Instytucji. Nie tylko sieciowo-komputerowe, również innej materii.

10 grudnia 2006

Zmieniłem pracę - koniec bloga

Stało się to co musiało się stać. Dałe sobie spokój z pracą w Alma Mater. Prawie od miesiąca pracuję w nowym miejscu. Odżyłem... Nowa praca zapowiada się ciekawie i rozwojowo dla mnie. Tak więc niniejszy blog siłą rzeczy kończy swój żywot. Więcej aktualizacji już nie będzie.

Dziękuję wszystkim, którzy przez ten czas odwiedzili serwerowca - zostawili swój komentarz lub tylko byli czytelnikami.



P.S.: dla tych wszystkich, którzy są w podobnej sytuacji - nie poddawajcie się. Zanalezienie lepszej pracy jest tylko kwestią czasu :)

27 września 2006

Ciekawostka www.nfa.pl

Kiedyś na forum Niezależnego Forum Akademickiego pojawił się ciekawy topic: Systemy informatyczne na uczelniach. Temat specjalnie się nie rowinął, ale wtrąciłem do niego swoje przysłowiowe "3 grosze". W moim poście zamieściłem link do niniejszego bloga jako rozszerzenie mojej wypowiedzi.
Ostatnio zupełnie przez przypadek zauważyłem, że adres mojego bloga został - prawdopodobnie przez admina NFA - ocenzurowany. Czyżby coś nie tak z niezależnością NFA?
Poza tym NFA to całkiem sensowny serwis.

05 września 2006

Nowy Szef od 1.IX.2006

W ostatni poniedziałek odbyłem spotkanie z Nowym Szefem. Oprócz mnie zaproszeni byli Kolega i Admin z Tamtego Gmachu. Oczywista sprawa, że zaproszony został komplet adminów. Spotkanie przebiegło w przyjaznej atmosferze. Po spotkaniu mogę tylko potwierdzić superlatywy, jakie pod adresem Nowego Szefa wyraziłem w jednym z poprzednich wpisów.
W końcu będzie z Szefem jakiś rzeczowy i sensowny kontakt. Pryncypał zarysował ogólny obraz swojego szefowania i jest to jak najbardziej konstruktywna wizja. Szczegóły pewnie omówimy, jak Nowy Szef odwiedzi mnie i Kolegę w naszym gmachu - co już zostało postanowione.

P.S.: pozostaje jeszcze jedna kwestia: Nowy Szef, jak sam przyznał, nie ma jeszcze formalnej nominacji od Szefa Wszystkich Szefów :) Ale to też powinno zostać dopełnione w najbliższym czasie. Tak działa Instytucja.

24 sierpnia 2006

Bezkrólewie

Zmiany na stanowisku szefa Jednostki Serwerowców-Komputerowców są faktem. Od Admina z Tamtego Gmachu dowiedziałem się, zupełnie przy innej okazji, że obecny Szef jest szefem do końca sierpnia. Od 1 września sprawy Komputerowców-Serwerowców kierowane do Szefa trafiają w /dev/null
Czy nowy szef automatycznie obejmuje obowiązki z dniem 1 września to nie wiadomo. Jak to będzie to zobaczymy.

22 sierpnia 2006

Zmiany kierownictwa

Zgodnie z tym co napisałem w 2 ostatnich wpisach, obecny Szef Jednostki Serwerowców-Komputerowców został szefem innej Jednostki. W lipcu na ostatnim Cyklicznym Zebraniu Wszystkich Ważnych Pracowników Instytucji został zatwierdzony jako Szef innej Jednostki. W miejsce odchodzącego na emeryturę poprzedniego.

Nowego szefa Jednostki Serwerowców-Komputerowców mianował Szef Wszystkich Szefów w osobie bardzo dobrego kandydata. Nowym szefem zostanie kompetentny, znający się na rzeczy i przede wszystkim mądry facet. Sądzę, że rokowania są dobre - może uda się zmienić coś na lepsze. A na pewno powinna zostać trochę przytępiona rozbuchana ambicja niekompetentnego Admina z Tamtego Gmachu.

W najbliższym czasie nowy Szef ma zostać zatwierdzony przez Cykliczne Zebranie Wszystkich Ważnych Pracowników Instytucji.

Tak więc wbrew moim poprzednim bardzo pesymistycznym wizjom, ziścił się najlepszy możliwy scenariusz.

P.S.
To wszystko wiem z kuluarów. Dotychczasowy Szef jakoś nie widzi potrzeby poinformowania mnie i Kolegi o tych zmianach. Może dopiero się dowiemy oficjalnie po zatwierdzeniu nowego Szefa?

29 czerwca 2006

Wakacje - tymczasowy spokój

Z tego co już zdążyłem się dowiedzieć to Szef faktycznie ma zostać szefem innej Jednostki Instytucji. W najbliższy wtorek ma być wybrany na nowe stanowisko na Cyklicznym Zebraniu Wszystkich Ważnych Pracowników Instytucji. Wprawdzie istnieje opcja, że nie zostanie wybrany, ale jest to bardzo mało prawdopodobne. W przypadku kiedy zostanie wybrany na nowe stanowisko (co prawdopodobnie nastąpi), będzie abdykował ze stanowiska Szefa Serwerowców-Komputerowców. Admin z Tamtego Gmachu nie dostał propozycji sukcesji, co jest pozytywne.

Dalsze losy Jednostki Serwerowców-Komputerowców pozostają w gestii Szefa Wszystkich Szefów. Może dostaniemy do zaopiniowania nowych kandydatów, może SWS "podczepi" nas do jakiejś innej Jednostki i przestaniemy być samodzielną jednostką... Czas pokaże.

Tymczasem w sobotę wyjeżdżam na tydzień.

24 czerwca 2006

Ciekawe zmiany

Wczoraj dowiedziałem się bardzo ciekawej rzeczy. Otóż Szef podobno został szefem innej Jednostki w Instytucji. Może, ale nie musi, to oznaczać, że nie będzie kierował już Jednostką Komputerowców-Serwerowców. Jest to o tyle niepokojące, ponieważ jakiś czas temu dotarły do mnie informacje, że Szef chciałby zająć się tylko swoją działalnością naukową i w związku z tym "chodził" mu po głowie pomysł przekazania "interesu"... No... Komu? Adminowi z Tamtego Gmachu (!).

Jeśli miałoby się tak stać to będzie dramat. Złośliwa, stara panna, która ma blade pojęcie o rzeczy, może kierować Jednostką Komputerowców-Serwerowców. Mierny, bierny, ale wierny. Taki dalszy ciąg sytuacji jest niestety prawdopodobny - wysługa lat AzTG, PhD przed nazwiskiem (nieważne, że cieniutki to PhD, bez żadnych kwalifikacji w tym kierunku). Pomijam już fakt, że AzTG nie ukończył studiów podyplomowych zapłaconych z publicznych pieniędzy, ale w nagrodę może zostać Szefem. Niestety takie są realia Państwowej Instytucji edu.pl.

Mam nadzieję, że jest to tylko mój nadmierny pesymizm, ale... Prawdopodobieństwo takiego scenariusza istnieje. Po niedzieli powinienem mieć więcej informacji na ten temat.

Obym się mylił.

20 czerwca 2006

Niby "nowa sieć" jest skończona...

Jak pisałem poprzednio, "nową sieć" w zasadzie można uznać za zakończoną, ale... Już zaczyna odpadać ze ścian, wykonana jest niechlujnie itd. (patrz: Mam klucze do skrzynek ze switchami).

W związku z tym, że "nowa sieć", dopiero co "oddana" do użytku nie rokuje nadziei na prawidłowe działanie, nasz zespół (patrz: Wątek tzw. "nowej sieci" cz. 2), który nigdy nie został rozwiązany podjął temat na szczeblu Szefa Wszystkich Szefów. W skrócie chodzi o ochronę, że się tak wyrażę, naszych własnych tyłków. Sieć przestanie funkcjonować i pretensja będzie do mnie i Kolegi.

W przypadku problemów Szef zadzwoni do nas i będzie: "wiecie, rozumiecie..." Wywalił kasę w błoto, a problemy będę miał ja i Kolega. Druga rzecz to to, że Admin z Tamtego Gmachu jest Namiestnikiem Szefa Wszystkich Szefów ds. Sieci, a regulamin sieci w całym Zjednoczeniu mówi jasno: za sieć w Instytucji odpowiada Namiestnik Szefa Wszystkich Szefów ds. Sieci. Między nami mówiąc to SWS pewnie nie pamięta, że kogoś takiego powołał. Ale być może się tym zainteresuje. Może wyjaśni się sprawa kompetencji Szef vs. Namiestnik Szefa Wszystkich Szefów ds. Sieci, bo na razie jest to bardzo niejasne. Prawdopodobnie ktoś jest "chory na stołek".

Wygląda na to, że będzie się działo... Zobaczymy.

08 czerwca 2006

Oprócz kluczy mam już plan sieci...

O ile można to nazwać planem. Nie mówię o projekcie... Kartka z ponumerowanymi prostokątami i opisem typu: "2 pietro przy pokoju 111". Ale dobrze, że to mam. Mogło być gorzej. Czyli mogę uznać, że z wykonawcą jestem wyjaśniony.
W poprzednim wpisie wspomniałem o tym, że wątpliwe wydaje mi się wykonanie tej sieci. Rurki z kablami zaczynają już odpadać ze ścian.

Wpadłem na pomysł, żeby na ten temat porozmawiać z Szefem Administracyjnym, odpowiedzialnym za tego typu sprawy. W końcu mam za to odpowiadać, a tu żadnego projektu, żadnego formalnego przekazania sieci do użytku. I już zaczyna odpadać od ścian i sufitów. Po co mają być do mnie pretensje.

Spotkałem się ze wspomnianym Szefem Administracyjnym i mówię dyplomatycznie: "chciałem Pana zapytać o sieć w Gmachu. Nie wiem jak sprawa wygląda od strony budowlanej, ale kable biegną w miejscach dostepnych publicznie itp. Chyba potrzebana jest na to jakaś dokumentacja, projekt. Pewnie też Pan musi na to spojrzeć".

Na co Szef Administracyjny, swoją drogą okazał sie miłym i rzeczowym człowiekiem, mówi mniej więcej tak: "panie, ja mam na głowie Konserwatora Zabytków i SANEPiD". I chyba coś jeszcze. Faktycznie budynki Instytucji są budynkami zabytkowymi. I kontynuuje: "na wszystkie remonty w Gmachu nia ma żadnej zgody. Jest to samowola budowlana. Poza tym SANEPiD stewierdził, że w każdej chwili może zamknąć Instytucję, bo nie ma tego i tego. Ja muszę tak robić, a tłumaczyć się będzie najwyżej Szef Wszystkich Szefów. Tak to jest". Z jakichś wzgędów interes kręci się dalej. Podobno powolutku jest to odkręcane, ale fakty sa takie jakie są.

Czy w tej sytuacji mogłem człowiekowi zawracać głowę "kilkoma kablami na ścianie"? Jak spadną to nikogo nie zabiją. Cóż, Szef Administracyjny ma chyba jeszcze większe "cuda" na głowie i wygląda na to, że w Instytucji dzieją się jeszcze ciekawsze rzeczy.

I tak, drogi Czytelniku, pewnie już zostanie. Skoro mam już klucze do skrzynek ze switchami i "plan" ich rozmieszczenia to muszę uznać, że "nowa sieć" jest już zakończona.

06 czerwca 2006

Mam klucze do skrzynek ze switchami

Jest wtorek. Zgodnie z kolejną obietnicą wykonawca wczoraj dostarczył mi klucze. Miał być o 10, był o 14. Ale w koncu coś przyniósł. Miało być 10 kompletów po 2 klucze, jest 7 kompletów i 2x po 1 kluczu. Kluczy od jednej skrzynki w ogóle nie przyniósł. Plany ma dostarczyć dzisiaj. Jak nie przyniesie, będę go nękał dalej - znaczy będę dzwonił do Szefa.
Mogę już przyjąć, że moment całkowitego przekazania sieci w ręce moje i Kolegi jest umiejscowiony w realnej przyszłości i w związku z tym przeszedłem się po Gmachu zobaczyć jak ta sieć wygląda. Niestety nie wygląda dobrze. Kable biegnął sobie po ścianach w rurkach (lepiej chyba byłoby w korytkach), w przypadkowych miejscach. Zostawione są jakieś wystające puste rurki, stropy przewiercone w przypadkowych miejscach. Generalnie cepelia. Poza tym rurki już zaczynają odpadać od ścian i sufitów... Jak aparat w moim telefonie zrobi jakieś sensowne zdjęcia to je zamieszcze.
Będzie to kolejny temat do poruszenia z Szefem. Jeszcze plany i pozostaje do wyjaśnienia wykonanie sieci. Żeby nie było potem jak spadnie komuś rurka na głowe. Zabić nie zabije, ale ubytki na zdrowiu (w postaci guza) mogą być. I będzie: "panie Administratorze, co to k!@#a jest? Kto za to odpowiada? Kto do tego dopuścił? Kto za tym wszystkim stoi?". Itd. Itp.

02 czerwca 2006

Kolejna część półrocznej sagi "Wykonawca i Dostarczenie Kluczy + Plan"

Miał być wczoraj. Nie było. Sprawa jest przekazana Szefowi. Szef dzwonił do wykonawcy. Miał być dzisiaj o 15. Nie było.
Ale zadzwonił do mnie, co wprawiło mnie w niemałe zdziwienie. I od razu zaczyna kombinować: "a dzisiaj to nie dam rady, a od której skrzynki potrzebuje klucze i czy może w poniedziałek o 10". Powiedziałem, że od wszystkich skrzynek potrzebuję klucze, dając do zrozumienia, żeby nie w!@#$%^ł. Tylko przywiózł. Pewnie cwaniaczek myśli, że nie odda kluczy i dalej będzie dostawał zlecenia. Czekam do poniedziałku... I pewnie jeszcze będę czekał.

Natomiast ciekawa sprawa wyszła z Adminką z Tamtego Gmachu. Wypełnia jakieś kwity o kasę. Coby nasza Jednostka dostała jakieś pieniądze. Kwity takie się wypełnia, wysyła gdzieś wyżej i jakiś urzędas przyznaje pieniądze lub nie przyznaje. W związku z tym ja z Kolegą musimy jej napisać jakie ewentualnie urządzenia potrzebujemy. Dobrze, że to robi AzTG, bo to jest niezła produkcja makulatury, a ja do tego średnio mam zacięcie. Jakby to miało jakiś sens i miało jakąś logikę, to co innego. I chyba stąd wynika dlaczego AzTG czuje się jakby był "kierownikiem szatni" (tak a propos "Misia"). Najwyraźniej rządzi jakąś kasą i myśli, że jest mocna. I może tak być. Ale nie taki diabeł straszny jak go malują. Albo jak sam siebie maluje. Ciekawe czy ryje też pod Szefem...

01 czerwca 2006

Admin z Tamtego Gmachu knuje

Ostatnio tak się zdarzyło, że ja i Kolega mieliśmy do załatwienia swoje sprawy poza Instytucją i do Instytucji przyszliśmy późno. Instytucja płaci tyle ile płaci, a my z Kolegą nie jesteśmy starymi pannami mieszkającymi z mamusią i musimy mieć jakieś dodatkowe źródła dochodu. Ale obowiązków nie zaniedbujemy.
I do Kolegi zadzwonił Admin z Tamtego Gmachu: "wiem, o której wczoraj przyszliście i dlaczego nie ma Serwerowca?" (przyszedłem 15 min. po tym telefonie, Koledze udało się trochę wcześniej). Pogadał, nic konkretnego podobno nie powiedział (jak zwykle), chciał nas podenerwować. Wiem to od Kolegi, bo AzTG ze mną nie rozmawia na takie tematy.
Od momentu, kiedy 2 lata temu ukończyłem (za własne pieniądze dodatkowe studia podyplomowe), a AzTG ich nie ukończył (chociaż wyciągnął na nie pieniądze z Instytucji; w Słowniku Języka Polskiego są odpowiednie określenia na takie coś), AzTG okazuje mi mniej lub bardziej swoją niechęć. Miejscami można było to podciągnąć pod mobbing. Kiedyś przy okazji porozmawiałem o tym z Szefem, który zgodził się ze mną, że przejście do mojego obecnego gmachu będzie dobrym pomysłem. I się przeniosłem, o czym zamyślałem już wcześniej. Czyli wszystko potoczyło się dobrze. Złośliwościami i tzw. mobbingiem specjalnie się nie przejmowałem, bo złośliwość to akurat częsta cecha sfrustrowanych starych panien. Ale trzeba uważać. To tak tytułem naświetlenia sytuacji z przeszłości.
Wracając do tematu. Po tym niepokojącym telefonie AzTG ustaliliśmy dzisiaj z Kolegą, że Kolega wybiera się do Tamtego Gmachu i przy okazji zajrzy do AzTG i zapyta o co chodzi. Z pewnych względów, o których może napiszę w przyszłości, AzTG musi się liczyć z Kolegą.
Kolega wrócił. AzTG nie dał się wciągnąć w temat "o co mu chodzi, o której my przychodzimy do pracy", ale rzucił niepokojący dla mnie temat. Otóż AzTG zamyśla przy najbliższej okazji przekazać serwery za które ja odpowiadam do Naczelnego Centrum Komputerowego. Hm... Coś się dzieje. Nic mi na ten temat nie wiadomo, a przede wszystkim to ja powinienem o tym wiedzieć. Wygląda na to, że AzTG nadal nie przeszło i nadal próbuje mnie pognębić. Sama (bo chyba już wiadomo, że to kobieta) się nie zna, zajmuje stanowisko, ze mną na własne życzenie nie jest w dobrych stosunkach to próbuje zwalić to jeszcze komuś innemu "na głowę" i dalej siedzieć spokojnie "na stołku".
Pomyślę i pewnie będę musiał coś przedsięwziąć.

Podłączanie Jednostki do "nowej sieci" c.d.

Jest czwartek, 1.VI.2006. Zgodnie z moimi wcześniejszymi obawami (patrz poprzedni wpis) wykonawca nie zjawił się z kluczami i planem rozmieszczenia switchy (planu nie mam, bo jeśli w ogóle ktoś go zrobił to poprzedni admin, ale nic po sobie nie zostawił; rozstanie z poprzednim adminem, z tego co wiem, nie przebiegło w najmilszych okolicznościach).
Zadzwoniłem z tą informacją do Szefa. Szef zdziwiony: "to nie oddał jeszcze tego? Miał dać miesiąc temu". Nie dał i specjalnie mnie to nie dziwi. Szef skontaktował się z wykonawcą i podobno jutro mam dostać klucze i plan. Średnio w to wierzę, ale... Jak się wykonawca nie zjawi to mam dać znać Szefowi.
Człowiek odpowiedzialny za podłączenie Jednostki do "nowej sieci" ma niezależnie ode mnie dzwonić do Szefa.

30 maja 2006

"Nowa sieć"...

Dzisiaj rozmawiałem z człowiekiem odpowiedzialnym za podpięcie jednej z jednostek Instytucji do "nowej sieci". Sieć we własnej jednostce załatwią, zgodnie z zarządzeniem, we własnym zakresie i chodzi o ustalenie pewnych szczegółów technicznych ze mną i Kolegą.
Oczywiście jak najbardziej. Tylko jest mały problem: pomimo tego, że jakiś miesiąc temu przekazaliśmy Szefowi informację o olewaniu nas przez wykonawcę (olewa sprawę od XII.2005), to nadal nie wiemy gdzie są zamontowane switche "nowej sieci", ani nie mamy kluczy do skrzynek, w których się znajdują.
Przedstawiłem Koledze sytuację: "dzwonił do mnie człowiek z jednej Jednostki w sprawie podpięcia ich do nowej sieci. Czy wiesz coś, żeby wykonawca miał nam dostarczyć te klucze i plan rozmieszczenia switchy, bo do mnie nie dotarły takie informacje?". Kolega: "nic nie wiem, ale spotkałem wykonawcę rano przed budynkiem i powiedział, że w czwartek (czyli pojutrze - 1.VI.2006 przyp. Serwerowiec) ma nam to dostarczyć". Chociaż w to nie wierzę to poczekamy. A swoją drogą to wykonawca regularnie bywa w Instytucji.
Tak też przedstawiłem sprawę zainteresowanemu: "czekamy do czwartku, a potem będę rozmawiał z Szefem".

29 maja 2006

Stan posiadania

Ostatnio wybrałem się do pani, która prowadzi bazy danych na temat kto jakie urządzenia ma na stanie. Wiadomo, przypisane do mnie jest kilka serwerów, trochę oprogramowania itp. Miałem trochę czasu i pomyślałem, że sprawdzę. Nigdy specjalnie tego nie pilnowałem.
Pani, bardzo miła, wydrukowała mi ładnie na kartce co mam. Generalnie wszystko się zgadzało z wyjątkiem jednego panela LCD. Myślę, leży gdzieś w magazynku poszukam. Obieg dokumentów w Instytucji jest bardzo długi. Od momentu kupienia sprzętu, do momentu przypisania go komuś na stan to ok. 1 rok, często dłużej (to tak a propos systemów informatycznych na uczelniach).
U siebie nie znalazłem, Kolega też nie kojarzył sprawy. Zadzwoniłem do Admina z Tamtego Gmachu. Nie kupował takiego sprzętu. Zacząłem rozgrzebywać sprawę. Tutaj muszę przyznać pomocny mi był właśnie Admin z Tamtego Gmachu. Mówi mi mniej więcej tak: "zadzwoń do Szefa, pewnie kupił komuś ze swojej ekipy, podpisał fakturę, kasa poszła z naszego budżetu. I tobie wpadło na stan". No tak, to by się nawet zgadzało. Szef jest naukowcem, ma swój zespół badawczy, a kierowanie jednostką Komputerowców-Serwerowców generalnie olewa. Nie wnikam, nie mam dowodów, i jak to mówią: "szanuj szefa swego, możesz mieć gorszego". Ale zadzwoniłem. Niemcy we wsi. Nikt nic nie wie. "Miejmy nadzieję, że gdzieś się znajdzie" - usłyszałem w słuchawce. To już mnie zaniepokoiło na dobre. Ale odpuściłem - w końcu w tym bałaganie nie takie rzeczy się dzieją.
Za kilka dni zadzwonił do mnie Admin z Tamtego Gmachu. Sprawa dotyczyła zaginionego panela LCD figurującego na moim stanie posiadania. "Słuchaj - mówi. Znalazł się ten panel. Okazało się, że Szef kupił go jednej ze swoich PhD. Zadzwoń i wyjaśnij". Zadzwoniłem i wyjaśniłem. Oczywiście Szefa nie było sensu w to angażować. Monitor LCD przepiszemy do prawdziwego właściciela. Dobrze, że właściciel okazał się bezkonfliktową osobą.

22 maja 2006

Rozmowa o pracę

Prawdopodobnie o tym nie wspominałem wcześniej, ale staram sie zmienić pracę. Co poniedziałek kupuję "Gazetę Wyborczą", przeglądam ogłoszenia w serwisach internetowych i rozsyłam CV lub CV + list motywacyjny. Na razie bez odzewu - zwyczajowo nawet nikt nie informuje, że dostaliśmy aplikację itd. Kiedyś jeden z moich znajomych wysłał aplikację zagranicę. Prawdę mówiąc nie dostał tej pracy, ale dostał odpowiedź: "dziękujemy za aplikację, ale na razie niestety nie". Inne standardy. Ale to na marginesie.
I ostatnio tak się zdarzyło, że zostałem zaproszony na rozmowę do instytucji edukacyjnej na poziomie wyższym, ale prywatnej. Z nadzieją podszedłem do sprawy, praca podobna, a że uczelnia prywatna to myślałem, że mają troche lepsze standardy płac niż mój obecny państwowy pracodawca, który w osobie mojego Szefa traktuje sprawę bardzo mało poważnie, żeby nie powiedzieć bardziej po męsku... (opisałem to w tym wątku)
Na rozmowie wykazałem sie znajomością tematu i przyszedł moment rozmowy o finansach. Podałem kwotę dla której opłaci mi się przejść do nowego pracodawcy: trochę ponad 2 razy więcej niż to co mam teraz. Propozycja uczciwa, jak zgodzili się ze mną rozmówcy. Rozstaliśmy się pozostając w kontakcie.
Po jakimś czasie okazało się, że jest to dla nich za drogo :( Chcieli zapłacić połowę tego co chciałem. Nie zależało to nawet od moich rozmówców. To mi się nie opłacało zmienić pracy... Dalej szukam. Jak piszą w poradnikach nie można się poddawać.

Rozwiązanie politycznego problemu z poprzedniego posta

Dzisiaj zadzwonił do mnie człowiek z jednostki, która słusznie zdziwiła się, że musi sama sobie sfinansować sieć. Zostałem poproszony o kontakt do firmy, która mogłaby wykonać taką usługę.
W branży "siedzę" już jakiś czas stąd też podałem kontakt do ludzi, którzy zajmują się wykonywaniem takich usług i panowie bedą już się umawiać między sobą.
Usługa zostanie wyceniona i jednostka będzie się starała o pieniądze. Pewnie pojawią się nieporozumienia, ale to już historia na zupełnie innym poziomie. O wiele wyżej ode mnie.

18 maja 2006

Problemy z siecią dwojakiego, a nawet trojakiego rodzaju

Kolejny problem jaki wystąpił jest już natury techniczno-politycznej. Otóż jednostki Instytcji, które nie podpięły się do "nowej sieci" zaczynają mieć poważne problemy z siecią. Kilka razy byliśmy sprawdzić jakiej natury są to problemy i diagnoza jest taka: "stara sieć" odchodzi do "krainy ujemnych pingów". W związku z tym poinformowaliśmy zainteresowanych, że trzeba podłączyć się do "nowej sieci" i jednostka ma to zrobić na własny rachunek. Mi i Koledze, zgodnie z rozporządzeniami, nic do tego. Trudno brać nam odpowiedzialność za "starą sieć".
Jedni przyjęli to do wiadomości i wiem, że już odbyli spotkanie z potencjalnym wykonawcą. Natomiast drudzy twierdzą, że nic nie wiedzą i żebym coś poradził. Wszedłem tutaj z nimi w małą dyskusję, że o ile mi wiadomo, to jednostka ma się podłączyć do "nowej sieci" na własny rachunek. A "starej sieci" i tak nie mam czym reanimować. No i tu nastąpiło pewne wzburzenie ze strony jednostki - my nic oficjalnie nie wiemy, żadnego pisma, żadnej informacji na Cyklicznym Zebraniu Wszystkich Ważnych Pracowników Instytucji... W pierwszym momencie mnie zatkało, ale... Po pewnym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że faktyczne mogą nie wiedzieć. Bo prawdę powiedziawszy, osobiście nie słyszałem, żeby Szef, tudzież Szef Wszystkich Szefów kiedykolwiek oficjalną drogą podał taką informację. Od Admina z Tamtego Gmachu a zarazem Namiestnika Szefa Wszystkich Szefów ds. Sieci wiem, ale czysto kuluarowo, że takie ustalenie miało miejsce i być może nikogo z tej jednostki nie było na Cyklicznym Zebraniu Wszystkich Ważnych Pracowników Instytucji. Krótko mówiąc sprawa wygląda tak, że czekamy z Kolegą do najbliższej przerwy w działaniu sieci w tej jednostce i mówimy "przykro nam, ale nie jesteśmy w stanie nic pomóc". I będzie pewnie dym, z którym to dymem odeślemy do Szefa. Tutaj pragnę zwrócić Twoją uwagę, Szanowny Czytelniku, że Szef to nie to samo co Namiestnik Szefa Wszystkich Szefów ds. Sieci - jakie oni mają kompetencje to nikt nie wie. Pójdzie to do Szefa, bo tak się zwyczajowo utarło. W tym miejscu zakończę, mam nadzieję, że tymczasowo, wątek jednego problemu: techniczno-politycznego.

Drugi problem to problem niezależny od nikogo z mojej Instytucji. Krótkie wyjaśnienie: Instytucje, m. in. moja, składają się na jeszcze większe ciało organizacyjne, nazwę je Zjednoczenie. Jedną z komórek Zjednoczenia jest Naczelne Centrum Komputerowe, które jest ISP dla Instytucji, m. in. mojej. I właśnie z ich winy, od jakiegoś tygodnia mamy problemy z wyjściem na świat, albo z wejściem świata do nas. A to nie widać naszych serwerów spoza Zjednoczenia (nie widać WWW, nie dochodzi poczta), a to ze swojego Gmachu nie mogę dostać się do Tamtego Gmachu itp. Ostatnio zbiegło się tak, że wina leżała po stronie mojego UPSa, a podejrzewałem NCK. Ale wyjaśniliśmy to sobie. Natomiast działania NCK, wpisują się w nurt jaki kilka miesięcy temu zaprezentował elektryk (patrz wcześniejszy wpis Awaria Prądu). Robią coś, odłączają sieć, ale żeby poinformowali Adminów z Instytucji... To już wykracza poza ich pojmowanie. A takie sprawy zazwyczaj kończą się na głowie mojej, albo Kolegi, jako Komputerowców-Serwerowców w Instytucji. Dzisiaj znowu były te problemy, ale na szczęście krótko.

17 maja 2006

Zakupy komputerowe

No cóż... Był spokój, nie licząc olewania sprawy przez wykonawcę "nowej sieci" (tak a propos to została już przekazana Szefowi - niech wojuje), ale dalszy spokój byłby zbyt piękny i pojawiły się trudności.
Po kolei. Jakiś czas temu w Instytucji wyszło zarządzenie, że zakupy komputerowe będą robione 2 razy do roku i tylko w zbiorczym przetargu. Poza tym nie ma opcji kupowania nowego sprzętu, którego i tak nie mogę kupować, tylko składać u Specjalnego Człowieka zamówienie. Teraz nie mogę zamawiać nowego sprzętu tylko, w razie awarii, mam składać zamówienie na "naprawę sprzętu".
No i w końcu przyszedł ten moment, kiedy Szef Wszystkich Szefów rozesłał pismo informujące, że w maju będzie przetarg na sprzęt komputerowy. No cóż, razem z Kolegą zrobiliśmy listę czego potrzebujemy, daliśmy Szefowi do podpisania i pismo zostało przekazane Człowiekowi ds. Organizacji Przetargów Komputerowych. I czekaliśmy.
Podczas rozmowy z Adminem z Tamtego Gmachu okazało się, że rozmawiał z Człowiekiem ds. Organizacji Przetargów Komputerowych i przetargu prawdopodobnie nie będzie. A nie będzie dlatego ponieważ nikt w Instytucji nie ma budżetu, o czym doskonale powinien wiedzieć Szef Wszystkich Szefów, który takowy budżet rozdziela jak dostanie z koryta coś do rozdziału. No i po sprawie: gówno, ale wszystkim po równo. Czekamy dalej.

25 kwietnia 2006

Trochę czasu mineło... Jak sie sprawy mają.

Niejako nawiązując do wątku Wątek "nowej sieci" - spotkanie z Wykonawcą z 2006-01-11 niewiele się w tej sprawie zmieniło. Wykonawca nie ma czasu.
Podobno skończył już sieć, ale nadal nie przekazał mi i Koledze kluczy do skrzynek ze switchami. Planu z rozmieszczeniem skrzynek też nie dał.
Moja cierpliwość już się skończyła. Jutro przekażemy sprawę Szefowi - niech się martwi.

01 lutego 2006

Na razie spokój

Od ostatniego wpisu na razie jest spokój.

Wprawdzie ostatnio udało się ustalić sprawy kompetencyjne (kto i co), ale na razie nic z tego nie wynika.

W najbliższym czasie Szef Wszystkich Szefów ma wydać specjalne zarządzenie regulujące pewne kwestie związane z siecią komputerową. Mam nadzieję, że kilka rzeczy uda się ustalić.

Jak pisałem wcześniej, za olewanie mnie w temacie podwyżki i przeszeregowania w górę, nie mam zamiaru brać na swoją głowę ok. 300 komputerów, w których każdy grzebie jak popadnie.

Tak czysto informacyjnie: problem padnięcia maszyny - opisywany w pierwszym wpisie - został rozwiązany tak jak przypuszczałem. Osoba na Cyklicznym Zebraniu Wszystkich Ważnych Pracowników Instytucji nic nie zwojowała. Podobno nawet nie poruszyła tego tematu. Szef nie ma kasy na nowy dysk, a Szef Wszystkich Szefów nie ma zamiaru tego finansować. I jest spokój.

11 stycznia 2006

Wątek "nowej sieci" - spotkanie z Wykonawcą.

Cóż. Wykonawca się nie zjawił. Ale zadzwonił powiedzieć, że nie da rady wpaść, bo jest w innym mieście. Tak czy inaczej jest tendencja zwyżkowa. Do tej pory olewał sprawę bez dzwonienia. Umówiliśmy się na jutro. Zobaczymy.

Kredki/flamastry

Rozmawiałem z Szefem o zakupie utensyliów do wypełniania formularza. Zgodziliśmy się, że zgodnie z zarządzeniem są mi i Koledze niezbędne. Możemy wydać do 50PLN.

Zapewne, Drogi Czytelniku, pomyślałeś, że już po sprawie: ide, kupuję, biorę fakturę i problem z przysłowiowej "bańki".

Otóż nie! Na drodze do zdobycia kredek/flamastrów pojawił się kolejny problem. W Instytucji zmieniły się procedury zakupów. Nie pozostało mi nic innego jak tylko zdobyć wiedzę na temat: "Jak Kupić 3 Flamastry: czerwony, zielony i niebieski". Zadzwoniłem do bardzo miłej Pani, która zajmuje się sprawami administracyjnymi i może wiedzieć coś więcej o nowych zasadach zakupów w Instytucji. Nie pomyliłem się. Pani wiedziała.

Żeby kupić 3 różnokolorowe flamastry (koszt ok. 5,10 PLN, słownie: pięć złotych, dziesięć groszy) muszę:

1. Napisać zamówienie, w którym muszę uwzględnić co chcę kupić i ogólny koszt zakupu.

2. Na zamówieniu, na dole po lewej stronie musi podpisać się mój Szef (wiąże się to z wycieczką do Tamtego Gmachu) i na dole po prawej stronie musi się podpisać... Chyba nikt nie zgadnie... Musi się podpisać sam Szef Wszystkich Szefów! O, tutaj jest już gorzej. Owszem wiąże się to również z wyjściem do tamtego Gmachu, ale Szef Wszystkich Szefów jest trudno uchwytny. Na pewno nie uda mi się tego załatwić podczas jednego wyjścia do Tamtego Gmachu :( I ważna uwaga. Pani, która srzedała mi informacje o nowej procedurze zakupów, ostrzegła mnie, żebym nie pomylił kto z której strony ma się podpisać, bo podobno się obrażają. Odnotowałem ten fakt w pamięci: lewa dól Szef, prawa dół Szef Wszystkich Szefów.

3. Na zamówieniu Szef musi również napisać z jakich pięniędzy jest to płatne. Tutaj małe wyjaśnienie. Urzędas, który przydziela pieniądze Instytucji, przydziela pieniądze na konkretny, bardzo konkretny cel. Otóż jeśli Jednostka Instytucji dostanie pieniądze, np.: na krzesła (chociaż krzeseł akurat nie potrzebuje, bo ma ich za dużo), to absolutnie nie można za te pieniądze kupić, dajmy na to, 3 różnokolorowych flamastrów (koszt przybliżony 5,10PLN). Stąd jest potrzebna adnotacja Szefa, z których pieniędzy można wydać te 5,10PLN. Adnotacja jest akurat ważna, ponieważ Szef może mieć, przykładowo, 100000PLN na 5 krzeseł, ale jak nie ma 5,10PLN (oczywiście namaszczonych przez jakiegoś urzędasa) na flamastry to niestety - nie można kupić flamastrów. W praktyce pracownicy Instytucji załatwiają te sprawy trochę na zasadzie: "jak oni nam porwą naszą furę, to muszą nam oddać samolot".

4. Idę do sklepu i kupuję 3 flamastry za te 5,10PLN. Oczywiście biorę na to fakturę. Skoro zakup na Instytucję to tutaj trudno mieć pretensje.

5. Fakturę musi podpisać mój Szef (jest to już coś innego niż zamówienie z poprzednich punktów) i na odwrocie musi być napisane dla jakiej Jednostki Instytucji - czyli dla Komputerowców-Serwerowców.

6. Z tak opisaną fakturą idę odebrać kasę z Księgowości.

Może być, że z tydzień będę to załatwiać...

Nagle poczułem imperatyw, żeby zadzwonić w tej sprawie w jeszcze jedno miejsce. Usłyszałem: "a nie może Pan pójść do magazynu. Przecież to u Pana w Gmachu, a być może oni mają takie flamastry, czy cienkopisy. Zamówienia też będą potrzebne, ale nie będzie musiał Pan chodzić do sklepu". Fakt. Pójdę rozeznam sprawę. Poszedłem. Z magazynierami udało się załatwić sprawę. Pozwól Drogi Czyteniku, że szczegóły pominę ;). Najwazniejsze, że mam te 3 flamastry.

To dopiero początek. Jeszcze muszę się dowiedzieć jak wypełniać ten formularz.

Wątek tzw. "nowej sieci" cz. 2

Jest jeszcze jeden aspekt "nowej sieci". Temat w ogóle nie zostałby pchnięty do przodu, gdyby nie pewne zdarzenie.

Podobno jakiś czas temu na Cyklicznym Zebraniu Wszystkich Ważnych Pracowników Instytucji ktoś zaczął się awanturować o działanie "nowej sieci". Jak zapewne zauważyłeś Drogi Czytelniku w poprzednim wpisie, "nowa sieć" wcale jeszcze nie powstała!

W tej sytuacji Szef (uczestniczący w zebraniu) nie miał innego wyjścia jak tylko stawić czoła problemowi. Poprosił o uwagi na piśmie. Człowiek, który się awanturował, "pokręcił dymu" i o sprawie zapomniał :) (przynajmniej nie ma od niego żadnych sygnałów). Natomiast całą sprawę podchwycili ludzie, którzy mają świadomość spraw komputerowych i sieciowych. Przygotowali Szefowi pismo. Jak zapewne, Drogi Czytelniku, domyślasz się, pismo trafiło do mnie i do Kolegi. W końcu to my zajmujemy się tą siecią. Prośba Szefa była taka, żebyśmy pismo to potraktowali poważnie i ustosunkowali się do sprawy również pisemnie. Ustosunkowaliśmy się. Wszystkie uwagi zawarte w piśmie były jak najbardziej zasadne. Odpowiedź wysłałem Szefowi.

Został powołany zespół, w którego skład wszedłem ja, Kolega i przedstwiciel użytkowników (bardzo w porządku człowiek, wiedzący co mówi i mający pojęcie o sieciach - niech będzie Power User). Zespół opracował harmonogram "uzdrowienia sytuacji odnośnie sieci w Instytucji". Przede wszystkim zakończenie "nowej sieci", ustalenie kompetencji - co należy do nas jako Komputerowców Instytucji itp. Jest to dla mnie i Kolegi aspekt bardzo ważny, ponieważ w Instytucji jest trochę tak jak w "Folwarku Zwierzęcym", czy w filmie S. Bareji. Lepiej mieć kwity, które w jakiś sposób chronią twój tyłek, że pozwolę sobie się tak wyrazić.

10 stycznia 2006

Wątek tzw. "nowej sieci"

Pomyślałem, że po krótce przybliżę Wam wątek tzw. "nowej sieci". Jutro mam spotkanie z wykonawcą. Oczywiście jeśli przyjdzie. Chciałbym, żebyście poznali ten temat, bo prawdopodobnie będzie się on pojawiał w późniejszych wpisach.

O co chodzi. Otóż ok. 2,5 roku temu, może będzie 3 lata, pojawiła się koncepcja położenia w Gmachu "nowej sieci". Idea jak najbardziej słuszna. Miała to być sieć spełniająca współczesne standardy. Tym bardziej idea słuszna, ponieważ tzw. "stara sieć" była oparta o BNC (koncentryczne kable; 10Mbit) i zaczeła się "sypać". Nie bardzo było jak ją naprawiać. Nie było do niej żadnego projektu. Poza tym, chyba wykorzystano fakt, że w gmachu miała powstać pracownia komputerowa i pewnie stąd znalazły się pieniądze na "nową sieć".

Wracając do wątku. "Nowa sieć" zaczeła powstawać. Zajmował się tą sprawą poprzedni admin. W sumie wykombinował to sensownie: router (firewall, NAT, DHCP), wydzielona strefa DMZ i sieć wewnętrzna (niepubliczne numery IP przydzielane z DHCP), do której będą podłączane komputery pracowników. Realizacja założeń i rozmieszczenie przełączników pozostawia trochę do życzenia: można było zamontować ich mniej, ale za to przełączników zarządzalnych. No nic. Tak sobie to poprzedni admin wymyślił i tak było robione. Oczywiście Szef tematem przestał się zajmować, Admin z Tamtego Gmachu również (przy okazji powiem, że AzTG jest Namiestnikiem Szefa Wszystkich Szefów ds. Sieci). Było to 2-3 lata temu...

Obecnie "nowa sieć" cały czas jest "w trakcie budowy" - został do powieszenia ostatni przełącznik. Właśnie jutro wykonawca ma go zamontować, przekazać kartkę z rozmieszczeniem switchy (coś na kształt dokumentacji powykonawczej, bo oczywiście o projekcie decydenci nie pomyśleli, bo mają ważniejsze sprawy na głowie) i przekazać klucze do skrzynek z przełącznikami. Tyle mam nadzieję udało mi się wyegzekwować. Okaże się jutro. Jestem trochę niespokojny, ponieważ Szef rezolutnie zapłacił Wykonawcy już jakiś czas temu...

Poprzedni admin rozstał się z Instytucją, w związku z czym cały ten bałagan wpadł mi i Koledze w tzw. kompetencje i zakres obowiązków. Będziemy walczyć... Przygody z decydentami i tzw. szerokopojętym "oporem materii" będę starał się na bieżąco opisywać.

P.S.: cały czas w obu Gmachach wykorzystywana jest sieć BNC (koło 15 lat ma), bez firewalla, bez NATa, bez DHCP; każdy ma publiczny numer IP; IP trzeba indywidualnie przydzielać każdemu komputerowi (użytkownicy - ok. 300 - na szczęście robią to sami); wszelkie wirusy, robaki włażą w sieć Instytucji "jak w masło"; świadomość użytkowników praktycznie żadna; w moim gmachu przynajmniej uda się to doprowadzić do porządku - będzie niedługo nowa sieć, będzie trzeba wszystkich przełączyć na nowe kable, co pozwoli niezauważnie wprowadzić jakiś system bezpieczeństwa; mam nadzieję, że się uda; Jednostki Instytucji mają podłączać się do "nowej sieci" na własny rachunek; jeszcze jest tyle miejsca na awantury...

Formularze

Dobra. Mam te formularze. Przyglądałem im się przez kilka minut i nie doszedłem jak je wypełniać. Jutro też jest dzień. Może coś wymyśle. Może uda mi się zapytać Szefa o instrukcję. Oczywiście przy okazji rozmowy o kupnie kredek/flamastrów ;)

Jak uda mi się je zeskanować to je zamieszcze. Sami zobaczycie. Warto.

Nie wiem czemu nie można tego załatwić przy pomocy komputerów. W końcu Instytucja to czołówka polskich uczelni technicznych...

09 stycznia 2006

Zarządzenie

W Instytucji wyszło zarządzenie, że każdy pracownik musi prowadzić dziennik przepracowanych godzin w danym dniu. Oprócz codziennego podpisywania listy obecności.

Jeszcze nie widziałem formularzy. Miały być dzisiaj, ale będą jutro - zarządzenie nabrało mocy 1.I.2006. Żeby było ciekawiej tabele trzeba prowadzić kolorowo, np.: dni świąteczne zaznaczamy na czerwono, urlop wypoczynkowy na jakiś inny kolor, itd. itp.

Niestety na wyposażeniu nie posiadam narzędzi odpowiednich do prowadzenia owego formularza. Już zaczynam się śmiać, kiedy jutro/pojutrze przyjdzie mi porozmawiać z Szefem na temat zakupu kredek/flamastrów. Z wydatkami tego kalibru też są problemy.

08 stycznia 2006

To może coś o sobie

Tym razem napiszę mniej więcej o sobie. Pracuję w Instytucji kilka lat. Zajmuję się tym co lubię - administruję serwerami, siecią, robię WWW itp. Z tego co wiem, to dobrze wywiązuję się ze swoich zadań. Bynajmniej nie zajmuję stanowiska związanego z informatyką. Jestem... Stanowisko ma w nazwie referent.

Tak więc jakiś czas temu zacząłem poruszać temat podwyżki i ewentualnego przeszeregowania w "górę". Moim argumentem za tym było podniesienie swoich kwalifikacji zawodowych (tak między nami to na własny koszt). Chyba znacznie - skończyłem podyplomowe (tematyka związana z bezpieczeństwem informatycznym). Drugim argumentem był "odpowiedni staż pracy".

Porozmawiałem z Szefem. Szef: "Może to nie jest zły pomysł. Wróćmy do tematu za jakiś czas."
Wórciłem do tematu "za jakiś czas". Szef: "Nie wchodzi to w rachubę, ponieważ polityka Szefa Wszystkich Szefów".
Krótko mówiąc Szef nie zadał sobie trudu porozmawiania z SWS. Pomijam fakt, że polityka SWS nie jest ani jego sprawą, ani moją. Mógłby się wykazać bardziej poważnym traktowaniem swojego, podobno dobrego, podwładnego.

Niestety okazało się, że w Instytucji istnieją tabele. Jest tam określone jakie warunki są potrzebne do "przejścia w góre". Niestety tabele nie przewidują czegoś takiego jak "studia podyplomowe". Ale i tak mam odpowiedni staż do podwyżki.

No nic. Podwyżkę sobie odpuściłem. Dostałbym pewnie 200-300PLN (tak jest napisane w tabelach), a dałbym argument za tym, żeby mi "przykręcić śruby". Trzeba Wam wiedzieć, że dosyć dowolnie traktuję swoje godziny pracy. Trzeba jakoś dorabiać. Odkąd z podwyżką wyszło tak jak wyszło, przestałem się przejmować. Oczywiście to co jest powierzone mojej pieczy, to jest pod moją pieczą. Jak coś się dzieje to załatwiam problem nawet w nocy, przy użyciu prywatnej "komórki" i prywatnego łącza do sieci.

Najśmieszniejsze jest to, że Admin z Tamtego Gmachu ambitnie zapisał się na te same podyplomowe co ja. Niestety ich nie ukończył, chociaż Instytucja za to zapłaciła. Cóż, Instytucja jak widać ma krótką pamięć - w końcu wydaje nie swoje pieniądze.

Mimo wszystko Admin z Tamtego Gmachu zarabia więcej. Chociaż ma problemy z rozróżnieniem między DHCP i NATem. Kiedyś się wygadał, że może wpadnie w 2 próg.
Tutaj kilka słów wyjaśnienia. Otóż Instytucja działa w branży edukacyjnej na poziomie wyższym. Faktem jest, że admin z Tamtego Gmachu posiada przed nazwiskiem PhD, ale bynajmniej nie z tematów związanych z komputerami czy sieciami. Również nie ma nic wspólnego z Nauką. Ot, jest administratorem LAN. Kiedyś był wakat na tym stanowisku, ktoś musiał zostać adminem i został nim Admin z Tamtego Gamchu. Chyba był cieniutkim PhD, bo dobrzy PhD nie spadają na stanowiska techniczne.

W Instytucji tego typu możesz być adminem, chociaż nie odróżniasz NATa od DHCP, ale jak masz tytuł, to i tak podatnik zapłaci mu więcej, niż komuś, kto się zna na sprawie, doszkala się, ale przed nazwiskiem ma tylko MSc.

07 stycznia 2006

Awaria Prądu

W ostatni czwartek miała miejsce awaria prądu. Padły serwery.
Okazało się, że Elektryk wyłączył prąd. Po fakcie poinformował, że... wyłączył prąd. Dobrze, że w ogóle poinformował...

Niestety Admin z Tamtego Gmachu nie potrafił nacisnąć małego szarego guziczka na przednim panelu i zadzwonił z alarmem do sąsiedniego gmachu, czyli do mnie i Kolegi. Ubraliśmy się i poszliśmy na miejsce awarii. Włączyliśmy co trzeba i po sprawie.

Nie wszystko było w porządku. Zepsuł się dysk w jednym serwerze. Serwerze to może za dużo powiedziane. Był to stary (ok. 5-letni, prawdopodobnie nawet więcej letni), nadwyrężony PeCet, na którym był sobie Linux. Serwer ten nie pełnił żadnej roli, oprócz tego, że pozwalał się do siebie zalogować zdalnie przez SSH. Kiedyś został przeze mnie uruchomiony, żeby nie narażać sie na pyskówki pewnej Osoby. Szef nie bardzo chce (nie potrafi?) załatwiać sprawy z takimi pyskaczami. Nawet, jeśli "krzykacz" nie ma racji. Szef ma ważniejsze sprawy na głowie niż kierowanie Jednostką, której jest szefem. Osoba, ta Osoba, żeby zalogować się zdalnie do serwera SSH musi mieć cały serwer do tego celu. Nie wystarczy jej PuTTY, czy Linux, którego używa na własnym desktopie.

Jednostka Instytucji W Której Pracuję nie ma już żadnych pieniędzy (podobno Szef Wszystkich Szefów stale obcina nam budżet) - nie mam za co kupić dysku, nie mówiąc już o kupnie nowej maszyny. Poza tym, bardzo wątpliwe wydaje się utrzymywanie serwera dla jednej Osoby (nawet jeśli jest krzykliwa). Z tezą tą zgodził sie mój Szef. Szef ma porozmawiać z Szefem Wszystkich Szefów w Instytucji. Jeśli SWS uzna, że musimy utrzymywać serwer dla 1 osoby to niech sypnie groszem, który systematycznie podobno obcina. W poniedziałek, albo wtorek sprawa ma się wyjaśnić. Chyba prędzej we wtorek, ponieważ wtedy jest Cykliczne Zebranie Wszystkich Ważnych Pracowników Instytucji. "Poszkodowany" podobno ma zamiar "nakręcić dymu" w tej sprawie na zebraniu: że samowola! Że to potrzebne! Że co sobie wyobrażam itp. itd.

Pażywiom - uwidim.