Admin w Państwowej Instytucji edu.pl

Przygody Admina, czyli Serwerowca, w Państwowej Instytucji. Nie tylko sieciowo-komputerowe, również innej materii.

30 maja 2006

"Nowa sieć"...

Dzisiaj rozmawiałem z człowiekiem odpowiedzialnym za podpięcie jednej z jednostek Instytucji do "nowej sieci". Sieć we własnej jednostce załatwią, zgodnie z zarządzeniem, we własnym zakresie i chodzi o ustalenie pewnych szczegółów technicznych ze mną i Kolegą.
Oczywiście jak najbardziej. Tylko jest mały problem: pomimo tego, że jakiś miesiąc temu przekazaliśmy Szefowi informację o olewaniu nas przez wykonawcę (olewa sprawę od XII.2005), to nadal nie wiemy gdzie są zamontowane switche "nowej sieci", ani nie mamy kluczy do skrzynek, w których się znajdują.
Przedstawiłem Koledze sytuację: "dzwonił do mnie człowiek z jednej Jednostki w sprawie podpięcia ich do nowej sieci. Czy wiesz coś, żeby wykonawca miał nam dostarczyć te klucze i plan rozmieszczenia switchy, bo do mnie nie dotarły takie informacje?". Kolega: "nic nie wiem, ale spotkałem wykonawcę rano przed budynkiem i powiedział, że w czwartek (czyli pojutrze - 1.VI.2006 przyp. Serwerowiec) ma nam to dostarczyć". Chociaż w to nie wierzę to poczekamy. A swoją drogą to wykonawca regularnie bywa w Instytucji.
Tak też przedstawiłem sprawę zainteresowanemu: "czekamy do czwartku, a potem będę rozmawiał z Szefem".

29 maja 2006

Stan posiadania

Ostatnio wybrałem się do pani, która prowadzi bazy danych na temat kto jakie urządzenia ma na stanie. Wiadomo, przypisane do mnie jest kilka serwerów, trochę oprogramowania itp. Miałem trochę czasu i pomyślałem, że sprawdzę. Nigdy specjalnie tego nie pilnowałem.
Pani, bardzo miła, wydrukowała mi ładnie na kartce co mam. Generalnie wszystko się zgadzało z wyjątkiem jednego panela LCD. Myślę, leży gdzieś w magazynku poszukam. Obieg dokumentów w Instytucji jest bardzo długi. Od momentu kupienia sprzętu, do momentu przypisania go komuś na stan to ok. 1 rok, często dłużej (to tak a propos systemów informatycznych na uczelniach).
U siebie nie znalazłem, Kolega też nie kojarzył sprawy. Zadzwoniłem do Admina z Tamtego Gmachu. Nie kupował takiego sprzętu. Zacząłem rozgrzebywać sprawę. Tutaj muszę przyznać pomocny mi był właśnie Admin z Tamtego Gmachu. Mówi mi mniej więcej tak: "zadzwoń do Szefa, pewnie kupił komuś ze swojej ekipy, podpisał fakturę, kasa poszła z naszego budżetu. I tobie wpadło na stan". No tak, to by się nawet zgadzało. Szef jest naukowcem, ma swój zespół badawczy, a kierowanie jednostką Komputerowców-Serwerowców generalnie olewa. Nie wnikam, nie mam dowodów, i jak to mówią: "szanuj szefa swego, możesz mieć gorszego". Ale zadzwoniłem. Niemcy we wsi. Nikt nic nie wie. "Miejmy nadzieję, że gdzieś się znajdzie" - usłyszałem w słuchawce. To już mnie zaniepokoiło na dobre. Ale odpuściłem - w końcu w tym bałaganie nie takie rzeczy się dzieją.
Za kilka dni zadzwonił do mnie Admin z Tamtego Gmachu. Sprawa dotyczyła zaginionego panela LCD figurującego na moim stanie posiadania. "Słuchaj - mówi. Znalazł się ten panel. Okazało się, że Szef kupił go jednej ze swoich PhD. Zadzwoń i wyjaśnij". Zadzwoniłem i wyjaśniłem. Oczywiście Szefa nie było sensu w to angażować. Monitor LCD przepiszemy do prawdziwego właściciela. Dobrze, że właściciel okazał się bezkonfliktową osobą.

22 maja 2006

Rozmowa o pracę

Prawdopodobnie o tym nie wspominałem wcześniej, ale staram sie zmienić pracę. Co poniedziałek kupuję "Gazetę Wyborczą", przeglądam ogłoszenia w serwisach internetowych i rozsyłam CV lub CV + list motywacyjny. Na razie bez odzewu - zwyczajowo nawet nikt nie informuje, że dostaliśmy aplikację itd. Kiedyś jeden z moich znajomych wysłał aplikację zagranicę. Prawdę mówiąc nie dostał tej pracy, ale dostał odpowiedź: "dziękujemy za aplikację, ale na razie niestety nie". Inne standardy. Ale to na marginesie.
I ostatnio tak się zdarzyło, że zostałem zaproszony na rozmowę do instytucji edukacyjnej na poziomie wyższym, ale prywatnej. Z nadzieją podszedłem do sprawy, praca podobna, a że uczelnia prywatna to myślałem, że mają troche lepsze standardy płac niż mój obecny państwowy pracodawca, który w osobie mojego Szefa traktuje sprawę bardzo mało poważnie, żeby nie powiedzieć bardziej po męsku... (opisałem to w tym wątku)
Na rozmowie wykazałem sie znajomością tematu i przyszedł moment rozmowy o finansach. Podałem kwotę dla której opłaci mi się przejść do nowego pracodawcy: trochę ponad 2 razy więcej niż to co mam teraz. Propozycja uczciwa, jak zgodzili się ze mną rozmówcy. Rozstaliśmy się pozostając w kontakcie.
Po jakimś czasie okazało się, że jest to dla nich za drogo :( Chcieli zapłacić połowę tego co chciałem. Nie zależało to nawet od moich rozmówców. To mi się nie opłacało zmienić pracy... Dalej szukam. Jak piszą w poradnikach nie można się poddawać.

Rozwiązanie politycznego problemu z poprzedniego posta

Dzisiaj zadzwonił do mnie człowiek z jednostki, która słusznie zdziwiła się, że musi sama sobie sfinansować sieć. Zostałem poproszony o kontakt do firmy, która mogłaby wykonać taką usługę.
W branży "siedzę" już jakiś czas stąd też podałem kontakt do ludzi, którzy zajmują się wykonywaniem takich usług i panowie bedą już się umawiać między sobą.
Usługa zostanie wyceniona i jednostka będzie się starała o pieniądze. Pewnie pojawią się nieporozumienia, ale to już historia na zupełnie innym poziomie. O wiele wyżej ode mnie.

18 maja 2006

Problemy z siecią dwojakiego, a nawet trojakiego rodzaju

Kolejny problem jaki wystąpił jest już natury techniczno-politycznej. Otóż jednostki Instytcji, które nie podpięły się do "nowej sieci" zaczynają mieć poważne problemy z siecią. Kilka razy byliśmy sprawdzić jakiej natury są to problemy i diagnoza jest taka: "stara sieć" odchodzi do "krainy ujemnych pingów". W związku z tym poinformowaliśmy zainteresowanych, że trzeba podłączyć się do "nowej sieci" i jednostka ma to zrobić na własny rachunek. Mi i Koledze, zgodnie z rozporządzeniami, nic do tego. Trudno brać nam odpowiedzialność za "starą sieć".
Jedni przyjęli to do wiadomości i wiem, że już odbyli spotkanie z potencjalnym wykonawcą. Natomiast drudzy twierdzą, że nic nie wiedzą i żebym coś poradził. Wszedłem tutaj z nimi w małą dyskusję, że o ile mi wiadomo, to jednostka ma się podłączyć do "nowej sieci" na własny rachunek. A "starej sieci" i tak nie mam czym reanimować. No i tu nastąpiło pewne wzburzenie ze strony jednostki - my nic oficjalnie nie wiemy, żadnego pisma, żadnej informacji na Cyklicznym Zebraniu Wszystkich Ważnych Pracowników Instytucji... W pierwszym momencie mnie zatkało, ale... Po pewnym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że faktyczne mogą nie wiedzieć. Bo prawdę powiedziawszy, osobiście nie słyszałem, żeby Szef, tudzież Szef Wszystkich Szefów kiedykolwiek oficjalną drogą podał taką informację. Od Admina z Tamtego Gmachu a zarazem Namiestnika Szefa Wszystkich Szefów ds. Sieci wiem, ale czysto kuluarowo, że takie ustalenie miało miejsce i być może nikogo z tej jednostki nie było na Cyklicznym Zebraniu Wszystkich Ważnych Pracowników Instytucji. Krótko mówiąc sprawa wygląda tak, że czekamy z Kolegą do najbliższej przerwy w działaniu sieci w tej jednostce i mówimy "przykro nam, ale nie jesteśmy w stanie nic pomóc". I będzie pewnie dym, z którym to dymem odeślemy do Szefa. Tutaj pragnę zwrócić Twoją uwagę, Szanowny Czytelniku, że Szef to nie to samo co Namiestnik Szefa Wszystkich Szefów ds. Sieci - jakie oni mają kompetencje to nikt nie wie. Pójdzie to do Szefa, bo tak się zwyczajowo utarło. W tym miejscu zakończę, mam nadzieję, że tymczasowo, wątek jednego problemu: techniczno-politycznego.

Drugi problem to problem niezależny od nikogo z mojej Instytucji. Krótkie wyjaśnienie: Instytucje, m. in. moja, składają się na jeszcze większe ciało organizacyjne, nazwę je Zjednoczenie. Jedną z komórek Zjednoczenia jest Naczelne Centrum Komputerowe, które jest ISP dla Instytucji, m. in. mojej. I właśnie z ich winy, od jakiegoś tygodnia mamy problemy z wyjściem na świat, albo z wejściem świata do nas. A to nie widać naszych serwerów spoza Zjednoczenia (nie widać WWW, nie dochodzi poczta), a to ze swojego Gmachu nie mogę dostać się do Tamtego Gmachu itp. Ostatnio zbiegło się tak, że wina leżała po stronie mojego UPSa, a podejrzewałem NCK. Ale wyjaśniliśmy to sobie. Natomiast działania NCK, wpisują się w nurt jaki kilka miesięcy temu zaprezentował elektryk (patrz wcześniejszy wpis Awaria Prądu). Robią coś, odłączają sieć, ale żeby poinformowali Adminów z Instytucji... To już wykracza poza ich pojmowanie. A takie sprawy zazwyczaj kończą się na głowie mojej, albo Kolegi, jako Komputerowców-Serwerowców w Instytucji. Dzisiaj znowu były te problemy, ale na szczęście krótko.

17 maja 2006

Zakupy komputerowe

No cóż... Był spokój, nie licząc olewania sprawy przez wykonawcę "nowej sieci" (tak a propos to została już przekazana Szefowi - niech wojuje), ale dalszy spokój byłby zbyt piękny i pojawiły się trudności.
Po kolei. Jakiś czas temu w Instytucji wyszło zarządzenie, że zakupy komputerowe będą robione 2 razy do roku i tylko w zbiorczym przetargu. Poza tym nie ma opcji kupowania nowego sprzętu, którego i tak nie mogę kupować, tylko składać u Specjalnego Człowieka zamówienie. Teraz nie mogę zamawiać nowego sprzętu tylko, w razie awarii, mam składać zamówienie na "naprawę sprzętu".
No i w końcu przyszedł ten moment, kiedy Szef Wszystkich Szefów rozesłał pismo informujące, że w maju będzie przetarg na sprzęt komputerowy. No cóż, razem z Kolegą zrobiliśmy listę czego potrzebujemy, daliśmy Szefowi do podpisania i pismo zostało przekazane Człowiekowi ds. Organizacji Przetargów Komputerowych. I czekaliśmy.
Podczas rozmowy z Adminem z Tamtego Gmachu okazało się, że rozmawiał z Człowiekiem ds. Organizacji Przetargów Komputerowych i przetargu prawdopodobnie nie będzie. A nie będzie dlatego ponieważ nikt w Instytucji nie ma budżetu, o czym doskonale powinien wiedzieć Szef Wszystkich Szefów, który takowy budżet rozdziela jak dostanie z koryta coś do rozdziału. No i po sprawie: gówno, ale wszystkim po równo. Czekamy dalej.