Admin z Tamtego Gmachu knuje
Ostatnio tak się zdarzyło, że ja i Kolega mieliśmy do załatwienia swoje sprawy poza Instytucją i do Instytucji przyszliśmy późno. Instytucja płaci tyle ile płaci, a my z Kolegą nie jesteśmy starymi pannami mieszkającymi z mamusią i musimy mieć jakieś dodatkowe źródła dochodu. Ale obowiązków nie zaniedbujemy.
I do Kolegi zadzwonił Admin z Tamtego Gmachu: "wiem, o której wczoraj przyszliście i dlaczego nie ma Serwerowca?" (przyszedłem 15 min. po tym telefonie, Koledze udało się trochę wcześniej). Pogadał, nic konkretnego podobno nie powiedział (jak zwykle), chciał nas podenerwować. Wiem to od Kolegi, bo AzTG ze mną nie rozmawia na takie tematy.
Od momentu, kiedy 2 lata temu ukończyłem (za własne pieniądze dodatkowe studia podyplomowe), a AzTG ich nie ukończył (chociaż wyciągnął na nie pieniądze z Instytucji; w Słowniku Języka Polskiego są odpowiednie określenia na takie coś), AzTG okazuje mi mniej lub bardziej swoją niechęć. Miejscami można było to podciągnąć pod mobbing. Kiedyś przy okazji porozmawiałem o tym z Szefem, który zgodził się ze mną, że przejście do mojego obecnego gmachu będzie dobrym pomysłem. I się przeniosłem, o czym zamyślałem już wcześniej. Czyli wszystko potoczyło się dobrze. Złośliwościami i tzw. mobbingiem specjalnie się nie przejmowałem, bo złośliwość to akurat częsta cecha sfrustrowanych starych panien. Ale trzeba uważać. To tak tytułem naświetlenia sytuacji z przeszłości.
Wracając do tematu. Po tym niepokojącym telefonie AzTG ustaliliśmy dzisiaj z Kolegą, że Kolega wybiera się do Tamtego Gmachu i przy okazji zajrzy do AzTG i zapyta o co chodzi. Z pewnych względów, o których może napiszę w przyszłości, AzTG musi się liczyć z Kolegą.
Kolega wrócił. AzTG nie dał się wciągnąć w temat "o co mu chodzi, o której my przychodzimy do pracy", ale rzucił niepokojący dla mnie temat. Otóż AzTG zamyśla przy najbliższej okazji przekazać serwery za które ja odpowiadam do Naczelnego Centrum Komputerowego. Hm... Coś się dzieje. Nic mi na ten temat nie wiadomo, a przede wszystkim to ja powinienem o tym wiedzieć. Wygląda na to, że AzTG nadal nie przeszło i nadal próbuje mnie pognębić. Sama (bo chyba już wiadomo, że to kobieta) się nie zna, zajmuje stanowisko, ze mną na własne życzenie nie jest w dobrych stosunkach to próbuje zwalić to jeszcze komuś innemu "na głowę" i dalej siedzieć spokojnie "na stołku".
Pomyślę i pewnie będę musiał coś przedsięwziąć.
I do Kolegi zadzwonił Admin z Tamtego Gmachu: "wiem, o której wczoraj przyszliście i dlaczego nie ma Serwerowca?" (przyszedłem 15 min. po tym telefonie, Koledze udało się trochę wcześniej). Pogadał, nic konkretnego podobno nie powiedział (jak zwykle), chciał nas podenerwować. Wiem to od Kolegi, bo AzTG ze mną nie rozmawia na takie tematy.
Od momentu, kiedy 2 lata temu ukończyłem (za własne pieniądze dodatkowe studia podyplomowe), a AzTG ich nie ukończył (chociaż wyciągnął na nie pieniądze z Instytucji; w Słowniku Języka Polskiego są odpowiednie określenia na takie coś), AzTG okazuje mi mniej lub bardziej swoją niechęć. Miejscami można było to podciągnąć pod mobbing. Kiedyś przy okazji porozmawiałem o tym z Szefem, który zgodził się ze mną, że przejście do mojego obecnego gmachu będzie dobrym pomysłem. I się przeniosłem, o czym zamyślałem już wcześniej. Czyli wszystko potoczyło się dobrze. Złośliwościami i tzw. mobbingiem specjalnie się nie przejmowałem, bo złośliwość to akurat częsta cecha sfrustrowanych starych panien. Ale trzeba uważać. To tak tytułem naświetlenia sytuacji z przeszłości.
Wracając do tematu. Po tym niepokojącym telefonie AzTG ustaliliśmy dzisiaj z Kolegą, że Kolega wybiera się do Tamtego Gmachu i przy okazji zajrzy do AzTG i zapyta o co chodzi. Z pewnych względów, o których może napiszę w przyszłości, AzTG musi się liczyć z Kolegą.
Kolega wrócił. AzTG nie dał się wciągnąć w temat "o co mu chodzi, o której my przychodzimy do pracy", ale rzucił niepokojący dla mnie temat. Otóż AzTG zamyśla przy najbliższej okazji przekazać serwery za które ja odpowiadam do Naczelnego Centrum Komputerowego. Hm... Coś się dzieje. Nic mi na ten temat nie wiadomo, a przede wszystkim to ja powinienem o tym wiedzieć. Wygląda na to, że AzTG nadal nie przeszło i nadal próbuje mnie pognębić. Sama (bo chyba już wiadomo, że to kobieta) się nie zna, zajmuje stanowisko, ze mną na własne życzenie nie jest w dobrych stosunkach to próbuje zwalić to jeszcze komuś innemu "na głowę" i dalej siedzieć spokojnie "na stołku".
Pomyślę i pewnie będę musiał coś przedsięwziąć.
5 Komentarze:
2/6/06 07:23, Dekoderek
Witam! Bloga znalazłem na wykop.pl. Też pracowałem niegdyś w szkole państwowej, więc z tym większym zaciekawieniem poczytam co słuchać u kolegi. Pozdrawiam.
2/6/06 12:42, Serwerowiec
Było podobnie?
2/6/06 13:57, Anonimowy
No to mam szczęście jednym słowem...
Jakiś rok temu starałem się o posadę w jednostce badawczej (też generalnie jakieś .edu). Odpadłem na poziomie rozmów o finansach. Wychodzi na to, ze w sumie dobrze się stało iż pracuję teraz w sektorze prywatnym :).
Sił dużo życzę!
2/6/06 16:47, Serwerowiec
Na razie wypada mi tylko podziękować za wsparcie :)
2/6/06 21:42, Dekoderek
Było zabawnie, ale jakoś udawało się przeżyć. Tęsknię za pracą (to była szkoła z licealistkami), ale pensja państwowa to nie to, czego oczekuję :)
Prześlij komentarz
<< Początek